Przeanalizowałam wiele przepisów z gazet i od znajomych, smażyłam na oleju i na smalcu aż w końcu opracowałam swój optymalny przepis, z którego jestem najbardziej zadowolona. Zapraszam do testowania. Z podanych składników, przy cienkim wałkowaniu ciasta wychodzi micha faworków w sam raz na jeden wieczór dla dwóch osób.
Składniki:
- 1 szklanka mąki
- 2 żółtka
- 1 łyżka śmietany
- 1 łyżeczka octu (lub spirytusu)
- Szczypta soli
- ¼ szklanki gorącej wody
Do pieczenia:
- 1 kostka smalcu (ilość smalcu zależy od wielkości naczynia w którym smażymy. Faworki należy smażyć w głębokim tłuszczu – tzn. jakieś 3 cm głębokości, żeby faworek mógł pływać).
- Frytkownica lub rondelek albo głębsza patelnia
- Ręcznik papierowy
Do posypania:
- Cukier puder
Przyrządzanie:
Zmieszać składniki na ciasto, na końcu dodać 1/4 szklanki gorącej wody (gorąca woda sprawia, że ciasto jest łatwiej wyrobić). Wyrobić ciasto tak aby się nie kleiło do rąk i stolnicy (jeśli potrzeba można dodatkowo posypać stolnicę mąką).
Ciasto rozwałkowujemy bardzo cienko (na 1 mm grubości) to jest sekret udanych faworków – im ciasto cieńsze, tym faworki bardziej kruche. Z ciasta wycinamy radełkiem prostokąty o wielkości 10 x 4 cm. Po środku każdego prostokąta robimy podłużne rozcięcie i przewlekamy jeden koniec faworka przez to rozcięcie. Chwytamy faworka za oba końce i rozciągamy jeszcze ze 2 cm.
Smażenie:
Smalec rozpuszczamy w niewielkiej, głębokiej patelni lub we frytkownicy. Wrzucamy po kilka faworków np. po 3. Ja smażę w malutkiej frytkownicy (13,5 cm średnicy) i w zupełności wystarcza 1,5 kostki smalcu.
Smażymy do momentu aż faworek osiągnie pożądany kolor (np. złoty lub bardziej brązowy jeśli tak lubimy)
Usmażone faworki kładziemy na papierowym ręczniku, aby tłuszcz z nich wsiąkł w ręcznik.
Jeszcze ciepłe posypujemy cukrem pudrem aby się przylepił.